YAY! RADOSNE ODKRYCIE! W DURHAM JEST SKLEP PAPIERNICZY!!
Dla każdego, komu moja euforia może się tutaj wydać nieco dziwna, już śpieszę z wyjaśnieniem. Jak większość z Was zapewne wie, mam świra na punkcie robienia notatek. Tak samo mam bzika na punkcie długopisów, notatników, zeszycików, zakreślaczy, kolorowych karteczek samoprzylepnych, segregatorów... itd. itp. Wyobraźcie sobie, że od przyjazdu tutaj szukałyśmy z Zosią sklepu papierniczego i nie mogłyśmy znaleźć ani jednego. Wyszukałyśmy czasem jedną półkę w jakichś większych sklepach, ale wciąż nie było to satysfakcjonujące. W pewnym momencie odniosłyśmy nawet wrażenie, że tutaj rzeczy papiernicze są przeznaczone głównie dla dzieci, a studenci są zbyt przyzwyczajeni do laptopów, żeby się bawić w notowanie. We wszystkich sklepach cała półka papiernicza wyglądała niezwykle kolorowo, bo przedmioty tam się znajdujące były ozdobione wzorami, które głównie miały się podobać dzieciom (wśród wzorów były np. świnka Peppa, Kubuś Puchatek, Hannah Montana itp.).
Dla mnie rzeczą niepojętą było jak może istnieć miasto uniwersyteckie bez porządnego sklepu papierniczego. Zaczęłam się obawiać, że będę się musiała obyć bez porządnego notatnika, bez różnych długopisów i bez wszystkiego od czego jestem uzależniona. Przygnębiająca myśl...
W desperacji wyciągnęłam Zosię na miasto w poszukiwaniu sklepu papierniczego. Bo przecież coś gdzieś MUSI być. Po złażeniu prawie całego centrum została nam jedna alejka. Szczerze mówiąc to nie wyglądała zachęcająco... ale popatrzyłyśmy na tablicę z rozkładem sklepów i... serce zabiło nam mocniej, gdy zobaczyłyśmy napis "Stationery". W podskokach przemierzyłyśmy całą ulicę (bo sklep oczywiście mieścił się na jej drugim końcu). W końcu na horyzoncie pojawiła się upragniona nazwa sklepu "Ryman". Weszłyśmy do środka... i poczułam się jakbym nagle trafiła do dawno upragnionego raju! Notatniki! Długopisy! Ołówki! Planery! Karteczki! Spinacze! Taśmy! Teczki! Skoroszyty! Segregatory! Nie miałam pojęcia na którym przedmiocie powinien spocząć mój wzrok, więc z opadniętą szczęką rozglądałam się jak głupek po całym pomieszczeniu. Potem chwyciłam koszyk i wreszcie przystąpiłam do tych najważniejszych zakupów, które chciałam zrobić już od kilku dni!
Ryman jest sklepem papierniczym nastawionym przede wszystkim na studentów. Dlatego jest wiele promocji typu dwa przedmioty w cenie jednego, albo trzy przedmioty, jeden z nich gratis. I oczywiście ma 10% zniżki dla studentów. Nawet nie wiecie jaka byłam dumna, że mam już Campus Card, którą mogę pokazać przy kasie i kupić potrzebne mi rzeczy taniej :)
A dla miłośników kultury brytyjskiej podam taką małą ciekawostkę. czy wiedzieliście, że wyspiarze lubują się w notatnikach w linie? Jest tu mnóstwo rodzajów notatników w linie (z mniejszymi lub szerszymi linijkami, z marginesem lub bez, otwierane na różne strony), a notatnik w kratkę jest prawie niemożliwy do znalezienia. W całym Durham jak do tej pory znalazłam tylko i wyłącznie jeden notatnik w kratkę. Niemniej, mimo zamiłowania do notatników w kratkę, stwierdziłam, że spróbuję postudiować w brytyjskim stylu i kupiłam notatnik w dość wąskie linie. Zobaczymy, czy uda mi się zmienić przyzwyczajenia :)
Oprócz tego rewelacyjnego odkrycia papierniczego, które dla mnie było zbawieniem, mogę się pochwalić, że zakończyłam też rejestrację medyczną na uniwersytecie oraz rejestrację do grup na tutoriale. To jak na razie oznacza, że załatwiłam całą papierkową robotę, jaka jest na dzień dzisiejszy wymagana.
Ha! I jadłam prawdziwe fast-foodowe fish&chips. Co prawda jadłam je już w Edynburgu u Mariusza i Anety. Choć danie w ich wykonaniu było o niebo smaczniejsze, to teraz przynajmniej mogę się pochwalić, że jadłam fast-foodowe fish&chips. Ha! Byłam też twarda i spróbowałam brytyjskiego obrzydlistwa zwanego: Marmite. Nie polecam tego nikomu! Broń Boże tego nie próbujcie! Ja dostałam dość grubo posmarowaną kromkę i musiałam się mocno powstrzymywać, żeby nie zwrócić tego świństwa. Byłam twarda i zjadłam całość, ale od tej pory będę omijać Marmite szerokim łukiem. Nie chcę mieć tego w ustach już nigdy.
Eh, pora iść spać, bo jutro należy wstać wystarczająco wcześnie, by zdążyć na ceremonię rozpoczęcia roku akademickiego. Plan mam oczywiście wypełniony po brzegi przez caluteńki dzień. Zapowiada się ciężka przeprawa...
Ale czwartek mam całkowicie wolny (jak na razie) więc już zapisałam się na wycieczkę po bibliotece uniwersyteckiej :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)
[P.S.Dla tych którzy czekają na relację z Edynburga - nie martwcie się, tworzy się powoli, ale musicie na nią jeszcze chwilę zaczekać]
Proszę, jak to czasem człowiekowi niewiele do szczęścia potrzeba :P
OdpowiedzUsuńHaha. Rozumiem twoją radość na widok sklepu papierniczego xD to chyba rodzinne ^^ ale może nie przesadz z tymi notatkami ;)
OdpowiedzUsuńMarmite... it's an acquired taste ;) Nie jest taki zły, jak się do niego przekonasz. Ale bardzo polecam, jak kiedyś znajdziecie sobie jakąś kawiarenkę albo co, cinnamon toast. Jak dobrze zrobiony, to pychotka :)
OdpowiedzUsuńA jeszcze co do poprzedniego posta - Kryś, nie martw się, w Norwegii dostałam książeczkę o 'gotowaniu' [w stylu, nie zostawiaj garnka na ogniu i nie wychodź, bo może się spalić. Pamiętaj o myciu rąk/naczyń/owoców] i najpierw śmiałam się jak głupia, a potem widziałam z pięć razy jak niektórzy w akademiku zostawiali gary i se szli, i potem się dymiło ;) Zresztą, w Iowa też. Niestety, szeroko pojęci *zachodni* to czasem naprawdę dzieci we mgle, które w ogóle sobie z niczym nie dają rady - stąd czasem możecie mieć wrażenie, że was traktują jak debili ;)
Taka tona i masa nieprzydatnych papierów to standard (USA, Norwegia), choć muszę przyznać, że w UK wygląda to na zdecydowanie bardziej chaotyczne i mniej sensowne - ubolewam, ale nie bójta się, potem już tylko lepiej - no i jestem pewna, że zajęcia Wam to zrekompensują :)
Żebyś ty widziała MOJE zdjęcia do ID w Norge i USA! ;) to dopiero była pikseloza.
Uściski
d.
Nawiasem mówiąc, fajnie, że zaczęłaś justować posty - teraz zdecydowanie przyjemniej się je czyta.
OdpowiedzUsuńA my już po pierwszy zajęciach i wykładach. Poznalismy nowych prowadzących, dowiedzielismy się kilku rzecyz, ale wiekszości wciąż nie wiemy, czyli normalka ;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło tam i pamiętaj o nas :)
Daj znak życia! :P
OdpowiedzUsuńZło przepadło xD
OdpowiedzUsuńWyrwało jakiegoś przystojnego Szkota i już się do nas nie przyznaje :P
OdpowiedzUsuń